- Cześć, Kasia. Co słychać? Co nowego?
- Cześć, Julka. Wszystko w porządku. Dzieci przyjechały na święta, wnuki... Są tacy mili, przyjechali, przywieźli jedzenie, wszyscy się zebrali, gotowali, nakrywali do stołu... i nikt się nie zmęczył, wszyscy dobrze się bawili...
- Udała ci się synowa. Mojemu synowi trafił się jakiś ewenement, a nie żona.
- Dlaczego? Myślałam, że jest normalna... Nawet ją chwaliłaś.
- Kiedyś była w porządku, ale teraz nic nie robi, tylko mąci w głowie mojemu synowi...
Zamiast wspierać swojego mężczyznę w potrzebie, dodawać mu otuchy w kobiecy sposób, tylko mu dokucza. Widzisz, ona nie ma nawet pieniędzy na jedzenie.
Niech więc sama zarabia, bo inaczej wie tylko, jak zrobić z siebie utrapienie... Obwinia go o to, że nie pracował przez dwa lata i nie przynosił pieniędzy do domu... Czy to jego wina, czy co? Został zwolniony i szuka pracy, ale nie może jej znaleźć, bidulek mój...
Przecież nie pójdzie pracować byle gdzie z wyższym wykształceniem... Więc szuka i szuka, a synowa nie jest w stanie go wesprzeć, zawsze chce pieniędzy, nie wystarcza jej na zakupy... I chce, żeby posprzątał dom i pozmywał naczynia, kiedy ona jest w pracy. Co to ma znaczyć? Mój syn ma wykonywać pracę kobiety?
A ona karmi go zupą bez mięsa albo kaszą z warzywami. Ale on jest mężczyzną, potrzebuje mięsa, ryb, uwielbia pierogi, gołąbki z mięsem, wątróbkę. A synowa lubi zupy i owsianki. Więc niosę mu zupę z mięsem i pierogi, niech je, bo z taką żoną schudnie.
Julia pożegnała się i poszła do syna. A ja stałam oniemiała... Zdrowy człowiek od dwóch lat nie pracuje... Siedzi w domu i nic nie robi... A nakarmić go trzeba... I jego matka ma pretensje do synowej, że karmi go bez mięsa?
A skąd ona ma wziąć to mięso, skoro "żywiciel rodziny" leży na kanapie?
A ona ma rachunki do opłacenia i dziecko do ubrania i nakarmienia... I wiele innych rzeczy... A jej mąż leży na kanapie. Synowa ma cierpliwość anioła, skoro karmi bezrobotnego zdrowego mężczyznę przez 2 lata. Każdy inny już dawno by go wyrzucił albo odszedł od niego...
Główne zdjęcie: youtube