David i Toby Gallant, ojciec i syn z Quebecu w Kanadzie, pewnego razu wracali do domu ze spaceru. Na poboczu drogi zauważyli kłębek sierści. Mały kociak podbiegł do Davida i przycisnął pysk do jego nogi.
Należy zauważyć, że obaj zawsze pomagają zagubionym zwierzętom. Jeśli kot lub pies się ich nie boi, nawiązują kontakt, wtedy sam Dawid zabiera zwierzaka do domu. Jeśli się boi, Gallant zgłasza swoje znalezisko do schroniska dla zwierząt, a pracownicy już łapią zwierzę.
Maleństwo wyglądało okropnie: tylko skóra i kości oraz wiele pcheł. Zwierzę było tak słabe, że nie mogło nawet połknąć jedzenia. Karmione było przez pipetę.
Następnego dnia ojciec rodziny zabrał kocię do weterynarza. Lekarz określił wiek maleństwa - sześć miesięcy. Zaskoczyło to Gallanta, ponieważ kot wyglądał jakby miał kilka miesięcy. David nazwał kociaka Barli.
Codziennie go karmił i opiekował się nim. W tym pomagały mu jego dzieci. Ponadto samemu Barli w przystosowaniu się pomagały zwierzaki mieszkające z Gallantami. Teraz kociak wyrósł na wspaniałego kota. Z tego szkieletu, którym był do niedawna, nie pozostało ani śladu.
Najbardziej ze wszystkich zachwycona nowym przyjacielem była córeczka Davida. Na kilka dni przed znalezieniem kociaka zmarł ich kot o imieniu Kis-Kis. Gallant też znalazł go kiedyś na ulicy i dał mu schronienie.
To wspaniale, że są ludzie tacy jak David i jego dzieci, którzy zawsze są gotowi pomóc zwierzętom w kłopotach.
Główne zdjęcie: storyfox.ru