Ani błaganie, ani perswazja nie przekonały jej. Zdecydowała: nie potrzebuje dziecka. Jest jeszcze za młoda, żeby wziąć na siebie taki ciężar, a chciałaby się jeszcze pobawić... Macierzyństwo zdecydowanie nie jest teraz dla niej. Urodziła, podpisała odmowę i na tym koniec.
Mała dziewczynka w pieluchach, które kupiła jej lekarka na oddziale położniczym, spała słodko. Nie wiedziała jeszcze, że kilka minut temu, przychodząc na świat, była już skazana na samotność. Nie jest potrzebna swojej mamie, którą znała już dobrze będąc w jej łonie przez dziewięć miesięcy.
Inne rodzące kobiety tylko potrząsały głowami ze smutkiem i niezrozumieniem. Jak możesz zostawić swoje maleństwo? Odwiedzali ich krewni, przyjaciele i znajomi, a dziewczynki nie odwiedzał nikt.
Alinka była grzecznym i cichym dzieckiem. Wszyscy na oddziale położniczym przywiązali się do niej i bardzo ją kochali. Młode matki przynosiły dziewczynce odżywki, pieluchy, serwetki. Wiedziałi, że poza nimi i lekarzami nikt inny nie zajmie się dziewczynką. Kiedy została przeniesiona do domu dziecka „Malutka”, nikt nie mógł powstrzymać łez.
Tanya i Andrey już kilka razy odwiedzali ten sierociniec, ale bezskutecznie.
- Chodźmy jeszcze dzisiaj - błagała Tanya męża. - Mam przeczucie, że los się do nas uśmiechnie.
Gdy tylko otworzyli drzwi do gabinetu dyrektorki sierocińca, ta powiedziała z uśmiechem na twarzy, że zostało przewiezione niemowlę z oddziału położniczego.
Tanya spojrzała przez okno na małą dziewczynkę, coś zacisnęło się w jej klatce piersiowej, a serce zabiło. Andrey też nie mógł oderwać oczu od Alinki. Ta malutka ich oczarowała. Para codziennie odwiedzała małą dziewczynkę, bez której nie wyobrażali sobie już życia. Po zebraniu niezbędnych dokumentów zaadoptowali ją.
Alinka dorastała jako dobre, miłe i dobrze wychowane dziecko. Będąc w szkole, stała się wzorem dla kolegów z klasy - zawsze była schludna, zgrabna, uprzejma. Była też doskonałą uczennicą ze wszystkich przedmiotów. W rodzinie panowała pełna harmonia i wzajemne zrozumienie. Szanowali się wzajemnie, dyskutowali o tym, jak minął dzień każdemu z nich. W niedziele chodziliśmy do kościoła, aby podziękować Bogu za to, że ich połączył.
Pewnego razu, wychodząc z kościoła po niedzielnej mszy, Alinka zatrzymała się obok kobiety, która błagała o jałmużnę. Alinka jej nie znała, ale ta kobieta przypominała jej kogoś. Ale kogo? Żebraczka poczuła na sobie zainteresowany wzrok dziewczynki i najwyraźniej go zrozumiała, ale krzyknęła tylko:
- No co się gapisz? Jeśli nie dajesz pieniędzy, wynoś się stąd.
Alinka zawstydzona opuściła głowę i pospieszyła, by dogonić rodziców.
Tanya zauważyła również podobieństwo między kobietą a jej córką. Natychmiast zdała sobie sprawę, że żebraczka była prawdziwą matką Alinki. Po długim namyśle kobieta podzieliła się swoimi domysłami z córką. Nie mogła zrobić inaczej, ponieważ w ich rodzinie jest zwyczaj, że zawsze są ze sobą szczerzy.
- Mamo, też domyśliłam się, że to kobieta, która mnie urodziła. Ale moją prawdziwą mamą jesteś ty. Odwróciła się ode mnie dwukrotnie - przemówiła Alinka ze łzami w oczach, trzymając się matki. - Ale żal mi jej. Wciąż mam pieniądze, które dostałam na święta Bożego Narodzenia. Czy mogę je dać tej kobiecie? Mam już wszystko...
Płakali we trójkę - Alinka, mama, a nawet odważny ojciec uronił łzę...
Główne zdjęcie: kakao.im