Zrobienie porządku w szafie. Nic nowego: wciąż nie ma w co się ubrać i brak miejsca. To, czego nie noszę, dzielę na trzy stosy: jeśli schudnę, jeśli przytyję, jeśli zwariuję. Wszystkie sytuacje są bardzo realne.
Znalazłam ogromną ilość ubrań „tylko po to, żeby wynieść śmieci, do śmietnika i z powrotem”. To właśnie te ubrania są noszone wszędzie - od sklepu do ambasady.
Znalazłam 25 fajnych koszulek z kategorii „przecież nie wyrzucę ich z powodu tej małej plamy/dziury/rozciągniętego dekoltu”. Ułożyłam je na stosie. Włożyłam tam też kilka miękkich, starych piżam. Wyblakły? Przecież wygodne.
Po prawej stronie wiszą ładne ubrania: żakiety, spódnice, z jedwabiu i kaszmiru. Dzięki temu wyglądam jak poważna kobieta, matka rodziny. To jest widok godny podziwu. Nigdy tego nie zakładam. Obok tego wszystkiego leży podarta bluza z kapturem. A co jeśli nagle będę młodsza o 20 lat?
Oto czerwona kurtka z lureksu. To idealna rzecz do noszenia na spotkania rodzicielskie w szkole. Przychodzisz taka tajemnicza jak Lady Gaga i Austin Power, a nauczyciele od razu wiedzą, żeby nie oczekiwać zbyt wiele od moich dzieci. A tu jeszcze urocze różowe kropeczki, można mnie w tym pochować, w razie czego... To naprawdę rozładuje atmosferę na cmentarzu. Można będzie dobrze się pośmiać.
To półka na rzeczy, które wymagają tylko odrobiny skrócenia/zszycia i równie szybko zacznę je nosić! Niektóre rzeczy mają po siedem, osiem lat. A tuż nad tym jest kolejna półka: „No tak, tego się już nie nosi. Ale moda kiedyś powróci, a ja już mam rzeczy rozkloszowane/z kołnierzami/w panterkę”.
Osobny kącik na rzeczy cenne jako wspomnienia. Miałam to na sobie na pierwszej randce z mężem/ obroniłam dyplom/ trafiłam na policję/ zobaczyłam Kirkorova. Zresztą, to nie jest stare, to jest vintage. Jeszcze 15 lat i będzie warte dużo pieniędzy, zobaczysz.
Kategoria „Nie wiem, gdzie były moje oczy, gdy kupowałam to badziewie. Nie pasuje do niczego w szafie. Ale to droga marka. Jak można to wyrzucić?”. Do tej kategorii również zalicza się sukienka na uroczystość. Założona raz, w odsłonięte plecy było zimno, kilka razy nadepnęli na halkę, każdy kelner patrzył na dekolt. Nigdy więcej tego nie założę. Ale niech sobie wisi.
Poznaj moje 50 par dżinsów. Nie, wszystkie są o różnych odcieniach granatu. Tak, zakładam tylko dwie pary. Ale przyjaciół się nie zdradza. Niektórzy są ze mną od czasu, zanim wyszłam za mąż.
Poznaj mój ból w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu: półka z butami, w której mogę tylko siedzieć. Ale jest bardzo ładna i elegancka. I znowu będę nosić tylko te trampki. Jak to buty się zniszczyły i czas je wyrzucić do śmieci? Ręce precz, tak wyglądały, gdy je kupowałam!
Do tego co roku pojawia się przynajmniej jedna rzecz - „Jezu, co to jest?”.
Główne zdjęcie: binokl.cc