Wszystko jest sprawiedliwe.
Pewna stara kobieta powiedziała do dziewczyny: miłość przyjdzie do ciebie dzisiaj trzy razy. Jeśli ją poznasz, będziesz szczęśliwa! Jeśli tego nie zrobisz, może tak będzie lepiej. Miłość sprawia, że dusza boli.
Takie brednie dziewczyna usłyszała od starszej pani w dziecięcej czapeczce z pomponem. Mówiono, że stara kobieta miała dar. Siedziała na ławce w parku i udzielała rad i przepowiedni. Bardzo nieprecyzyjne. Ale wszystko się spełniało - tak mówili ludzie. Wyjaśnił to dziewczynie mądry psycholog, który potrafił wszystko wytłumaczyć. Ale niestety nie potrafił pomóc...
Dziewczyna martwiła się, że nikt jej nie kocha. Nikt nie chce się z nią ożenić. Przychodzą na spotkanie kilka razy, a potem znikają. Bliżej czterdziestki już nie chcieli się nawet z nią spotykać. Dlatego postanowiła podejść do starszej kobiety. Tym bardziej za darmo. Nie ma nic do stracenia, prawda?
Dziewczyna wracała do domu. Był już wieczór. Na trzy spotkania nie zostało zbyt wiele czasu. Zastanawiała się, czy liczy się wiadomość lub rozmowa telefoniczna? Czy powinna spotkać się z osobą? Jak będzie wyglądał ten mężczyzna? Jakim samochodem jeździ? Na czym polega jego praca? Jak wybrać odpowiedniego, najlepszego?
Szła, niosąc w torbie parówki i bułeczki. Weszła do sklepu. Przed sklepem siedział wychudzony kot. Wyglądał okropnie. Podszedł, próbował się ocierać, ponieważ poczuł zapach parówek. Dziewczyna szybko odeszła, trzymając torbę wysoko w górze.
Idzie dalej i widzi, że jakiś dzieciak spadł z hulajnogi. Leży i płacze. Bardzo głośno, natomiast matki nigdzie nie widać. Niektóre matki takie właśnie są. Mają dziecko i nie chcą się nim zajmować. Rodzą dzieci dla korzyści, to oczywiste. Natomiast normalne dziewczyny nie potrafią ułożyć sobie życia!
Dziewczyna ominęła hulajnogę i poszła dalej. Widać już było dom. Gdzie są te trzy spotkania z miłością? Szalona staruszka skłamała. Chyba chciała wyciągnąć pieniądze, ale jej się nie udało!
Dziewczyna zobaczyła mężczyznę na ławce przed klatką schodową. Siedział, był cały blady, przewracał oczami i głośno oddychał. Wszystko jest jasne. Jest uzależniony. Brudna kurtka, chyba gdzieś spadł. I ktoś z nim mieszka. Są takie kobiety, zbawicielki z trójkąta Karpmana. Albo są takie same. Fuj.
Dziewczyna wróciła do domu, ugotowała parówki i zjadła je z bułeczkami, besztając głupią staruszkę. Nic więcej interesującego się nie działo. Tyle tylko, że w telewizji występował miliarder. Właśnie on był przystojny.
Dziewczyna popatrzyła na siebie w lustrze. Psycholog miał rację: trzeba kochać siebie! Jest coraz lepiej. Ale chciałoby się, żeby ktoś inny też kochał...
Mężczyzna został zabrany przez karetkę pogotowia. Sąsiadka zadzwoniła. Do tego sąsiadka wyszła za mąż za tego człowieka. Okazało się, że jest on znanym pisarzem. Miał cukrzycę, nagle źle się poczuł będąc na ulicy. Teraz żyją dobrze i szczęśliwie.
Chłopca w parku podniósł jego tata i pocieszył. Byli tylko we dwoje, matka chłopca zmarła. Ojciec i jego syn przyjechali w odwiedziny do rodziny ze swojej posiadłości na południu Francji.
Kot był biedny i bezdomny. Był karmiony przez starszą kobietę. Dobrzy ludzie dawali staruszce jedzenie: kanapki, a nawet ciepłe kotlety i serniczki. Wszyscy jej współczuli. I dziękowali jej za wszystko, bo się sprawdziło. Starej kobiecie było żal kota. Ludzi również, którzy nie poznali miłości...
Główne zdjęcie: storyfox.ru