Dawno się tak nie śmiałam, bardzo ciekawa historia!
Teściowa zachorowała i zmarła tydzień później.
Zabraliśmy teścia do siebie, dobrze że było miejsce.
Moja teściowa miała psa, takiego kudłatego, czarnego dziwaka. Również zabraliśmy go do siebie.
Gryzł wszystko, podgryzał dzieci, warczał na mnie, srał, musieliśmy go wyprowadzać na spacer we dwójkę, jak na spacerniaku.
Dzwoniłem do specjalistów od psów, wydałem dużo pieniędzy, żeby mnie nauczyli jak się z nim zachowywać, ale to w żaden sposób nie pomogło.
Mówią, że łatwiej jest go uśpić... Mój teść zdecydował, że jeśli pies zdechnie, to mu również nie długo już zostanie.
Zostawiliśmy go. Dzieci latem noszą dżinsy i t-shirty z długimi rękawami: ukrywają przede mną ślady ugryzień, litują się nad dziadkiem.
Jesienią pies kompletnie oszalał, zaczął gryźć własną skórę, wyć.
Okazało się, że trzeba go również ostrzyc. Odwiedziliśmy wszystkie salony, ale nigdzie nie przyjmowano takich złych zwierzaków.
W końcu kompetentni ludzie opowiedzieli o jednym salonie...
Przyprowadzam go do tego salonu.
Wciągam go do środka.
Pies próbuje się wyrwać. Wychodzi młoda dziewczyna o drobnej posturze. Mówię: wszystkie pieniądze świata, nawet pod narkozą (może umrze pod tym znieczuleniem, już nie mogę z nim wytrzymać).
Bierze smycz z moich rąk, mówi, że mam przyjść punktualnie o dziesiątej i spokojnie go zabiera.
Przyjeżdżam punktualnie o dziesiątej.
Widzę, jak dziewczyna przycina sierść między palcami wspaniałego psa.
Siedzi na stole, wyprostowany, dumny, nie poruszający się, jak porucznik na defiladzie, z gumową pomarańczową piłką w pysku. Gapiłem się na niego.
Kiedy psiak popatrzył na mnie, zdałem sobie sprawę, że to mój pies.
Dziewczyna mówi do mnie: „Pokażę Panu jak należy myć zęby i obcinać pazury”. Wtedy nie wytrzymałem – jakie zęby!
Opowiedziałem jej całą historię.
Zastanowiła się nad tym i powiedziała: „Trzeba spojrzeć na to z jego punktu widzenia. Pan wie, że jego właścicielka nie żyje, ale on nie wie tego. W jego mniemaniu Pan wykradł go z domu pod nieobecność jego pani i przetrzymuje go siłą w swoim domu. Tym bardziej dziadek też jest smutny. Ponieważ nie może uciec, próbuje zrobić wszystko, żeby Pan go wyrzucił z domu. Należy porozmawiać z nim, wytłumaczyć, uspokoić go.
Wsadziłem psa do samochodu i pojechaliśmy prosto do starego domu mojej teściowej.
Otworzyłem mieszkanie, było puste, nikt tam od dawna nie mieszkał.
Wszystko mu opowiedziałem, pokazałem.
Pies słuchał.
Nie wierzył w to, ale nie warczał.
Zabrałem go na cmentarz, pokazałem mu grób.
Przyszedł sąsiad mojej teściowej. Otworzyliśmy butelkę i znowu zaczęliśmy rozmawiać. Nagle pies ZROZUMIAŁ!
Podniósł mordkę i zaczął wyć, po czym położył się koło pomnika i leżał tak przez dłuższą chwilę, chowając pysk pod łapami.
Nie poganiałem go.
Kiedy wstał, poszliśmy do samochodu.
Rodzina nie poznała psa i nie od razu mi uwierzyła.
Opowiedziałem im, co powiedziała do mnie tamta dziewczyna i co z tego wynikło.
Zanim mój syn zdążył usłyszeć resztę, chwycił kurtkę i kluczyki do samochodu i poprosił o adres.
- Po co ci to potrzebne, - pytam.
- Tato, ja się z nią ożenię.
- Odbiło ci - mówię. Nawet jej nie widziałeś. Może jest zajęta.
- Tato, jeśli ona zrozumiała sytuację psa, to czyż nie zrozumie mnie?
W każdym razie trzy miesiące później wzięli ślub. Obecnie dorasta troje wnuków.
A pies?
Wierny, spokojny, posłuszny, niezwykle inteligentny stary pies pomaga im w opiece nad dziećmi. Wieczorem również myją mu zęby...
Nie bez powodu uważa się, że psy są lojalnymi i bardzo inteligentnymi zwierzętami. Rozmawiać... trzeba rozmawiać z każdym i wyjaśniać swój punkt widzenia, a wtedy życie staje się zauważalnie lepsze”.
Główne zdjęcie: storyfox.ru