Wzruszająca historia!
Lekarz pochylił się, zbadał ciało i zaczął sporządzać akt zgonu. Policjant chodził tam i z powrotem po pokoju, prosząc o jak najszybsze załatwienie formalności. W sąsiednim pokoju ktoś cicho płakał. Na oparciu krzesła wisiał stary płaszcz, a na nim leżały schludnie złożone spodnie. Policjant rozejrzał się dookoła i zobaczył małego psa znajdującego się w kącie za stołem. Trząsł się i był skulony pod ścianą.
- Czy to jego pies? - zapytał policjant. Z pokoju obok wyszła kobieta, sąsiadka, i powiedziała, że tak.
- To Liza. Była ulubienicą Aleksandra. Kupił ją na targu kilka lat temu po śmierci swojej żony Anny i od tamtej pory nie rozstawali się ani na chwilę. Biedactwo, co się z sunią teraz stanie?
Weszło kilka osób, umieścili ciało na noszach i zaczęli schodzić po schodach. Pies zaskomlał i pokonując strach, pobiegł za nimi. Zszedłszy do drzwi wejściowych, usiadł, wciąż drżąc, i patrzył, jak zabierają gdzieś jego pana. Samochód zniknął za rogiem. Sunia chciała za nimi pobiec, ale rozejrzała się i pobiegła do mieszkania. Drzwi były nadal otwarte, a ona usiadła w kącie, podniosła łapę i zaskomlała.
- A z psem trzeba coś zrobić. - powiedział policjant i spojrzał na sąsiadkę.
- Tak, tak, tak! W porządku! - odpowiedziała.
- W takim razie zostawię klucze. - zamknął drzwi, przekazał kluczy i pospiesznie wyszedł z budynku.
Dziś w Wielkanoc wyszedł z żoną z kościoła i idąc ulicą, nagle przypomniał sobie o starszym mężczyźnie, który zmarł kilka dni wcześniej.
- Czy możemy odwiedzić pewne miejsce? - zapytał żonę.
Sąsiadka spojrzała na nich bardzo zdziwiona i bez zbędnych słów oddała klucze. Policjant otworzył drzwi i zobaczył pieska.
- Pani...- chciał rzucić przekleństwem w stronę sąsiadki, ale się powstrzymał. Rozejrzał się po pokoju i jakimś cudem dostrzegł kartkę papieru wystającą spod poduszki na tym samym łóżku. Wyciągnął kartkę. Na odwrocie widniał napis:
Moja Liza.
Rozwinął i zaczął czytać.
„Wybacz mi, Lizo! Moja kochana! Wybacz mi, że cię opuściłem! Wybacz mi, że nie udało mi się znaleźć dla Ciebie nowego domu. Przez cały miesiąc próbowałem znaleźć ci dobrego człowieka, ale bez skutku. Wiedziałem, że jeśli oddam cię w ich ręce, będziesz cierpiała. Wierzę, że Bóg istnieje i że spotkasz kogoś, kto będzie Cię kochał tak jak ja. Jutro rano będę prawdopodobnie z moją Anną i bardzo się o Ciebie martwię. Podarowałaś mi tak wiele radosnych chwil, zawsze byłaś przy mnie w radości i smutku. Czasami przypominałaś mi nawet moją Annę. Przez siedem lat byłaś moim wsparciem, a ja żyłem, żyłem tylko dla Ciebie. Przepraszam, że odszedłem zbyt wcześnie!”.
Następnie na kartce znajdowały się dwie litery P i S.
„Wiem, że czytasz ten list i proszę Cię na miłość boską, abyś zaopiekował się moją Lizą.
Byłem wszystkim, co miała”.
Żona spojrzała na swojego męża, a on na jej zapłakane oczy i powiedziała:
- Cóż, będzie piątą!
Główne zdjęcie: storyfox.ru