- Proszę go uśpić. - Kobieta w drogiej garsonce uporczywie wpatrywała się w weterynarza. Towarzyszący jej mężczyzna w milczeniu postawił na stole transporter ze skomlącym szczeniakiem w środku.

- Przyjrzyjmy się najpierw szczeniakowi, może da się go wyleczyć. Jakie są objawy? - Mikołaj spojrzał z dezaprobatą na kobietę.

- Nie, źle mnie Pan zrozumiał - powiedziała z irytacją kobieta. - Nie jest chory.

- W takim razie po co Pani chce to zrobić? - mężczyzna spojrzał z politowaniem na swojego pacjenta. - Po co usypiać całkowicie zdrowego psa?

- Zostałam oszukana. Kupowałam małego pieska dla mojej córki. Miał być domowym pupilem. Proszę na niego spojrzeć. - Skinęła głową na szczeniaka. - Urósł i zrobił się brzydki. Jak z nim można gdziekolwiek pójść? Do tego niszczy meble. Czy ma Pan pojęcie, ile kosztuje jedno krzesło w moim domu?

- Nawet nie będę próbował zgadywać - uśmiechnął się Mikołaj. - Jeśli nie potrzebuje Pani psa, to dlaczego go Pani nie odda?

- Kto by chciał wziąć takiego brzydkiego psa? - Kobieta przewróciła oczami. - Proszę nie gadać głupot.

- Czy wzięła go Pani z hodowli? Ma Pani dokumenty?

- Oczywiście, wszystko mam. Najpierw pojechałam do nich z reklamacją i otrzymałam zwrot pieniędzy. - Nagle zadzwonił telefon komórkowy tej kobiety. Z irytacją odrzuciła połączenie i zwróciła się do weterynarza. - Gdzie mam złożyć podpis?

Oczywiście, Mikołaj mógł spróbować przekonać kobietę, by zlitowała się nad szczeniakiem i dała mu szansę na długie życie, ale... Nie jest pierwszą właścicielką, która przychodzi z taką prośbą. Niektórzy ludzie powinni mieć całkowity zakaz posiadania zwierząt domowych. Bawią się nimi przez kilka miesięcy, a potem mają ich dość i usypiają. I nie rozumieją, że jest to żywa istota, która doskonale potrafi odczuwać. Zwłaszcza zdradę ze strony właściciela.

- Proszę podpisać w tym miejscu - mężczyzna westchnął i podał dokumenty. - Czy chce Pani zabrać ciało psa?

- Nie, oczywiście, że nie. - Szybko podpisała dokumenty. - Do widzenia.

- Żegnam - Mikołaj posmutniał. - A więc, kolego, nie miałeś szczęścia ze swoją panią, co nie?

Szczeniak ufnie obwąchał wyciągniętą rękę. Nawet merdał ogonem, jakby dodając otuchy lekarzowi. Mężczyzna pogłaskał szczeniaka po głowie.

- Nie pozwolę Cię uśpić, nie martw się. Obiecuję, że będziesz miał najlepszego właściciela. W międzyczasie zamieszkasz w schronisku.

Uśpienie zdrowego zwierzęcia jest niezgodne z prawem. Tylko gdyby Mikołaj, powołując się na to, odmówił wykonania zabiegu, ta bezduszna kobieta zwróciłaby się do kogoś innego. Mężczyzna zdecydował się na podstęp. Tak naprawdę kobieta po prostu podpisała dokument, że rezygnuje z psa.

- Panie Mikołaju, jak się miewa Rex? - Do kliniki przybiegł chłopiec w wieku około siedmiu lat. Również weszła jego matka.

- Cześć, Olek. Czy przyszedłeś do swojego przyjaciela? - Takich ludzi Mikołaj bardzo szanował. Odpowiedzialni, troskliwi właściciele. Szkoda, że psu, o którego chłopiec tak bardzo dbał, nie pozostało wiele czasu. Właśnie tu chodziło o uśpieniu zwierzaka. Aby wierny Rex już więcej nie cierpiał.

- Tak! Jak on się czuje? Już może wrócić do domu?

- Nie sądzę - powiedział Mikołaj, siadając obok zmartwionego dziecka. - Jest bardzo zmęczony i nie może dłużej przebywać z Tobą.

Po policzkach chłopca spłynęły wielkie łzy. Rex był z nim od urodzenia, zawsze mu pomagał i chronił go. Co zrobi bez niego?

Już bezdomny szczeniak cichutko zaskomlał z transportera. Chłopiec usłyszał i niepewnie podszedł do stołu.

- Jak ma na imię? - Szlochając, zapytał.

- Według paszportu ma na imię Graf - powiedział weterynarz, przeglądając dokumenty pozostawione przez poprzedniego właściciela psa. - Nie pasuje do niego, co nie?

- Tak, ja bym go nazwał Piratem.

- Dlaczego? - zdziwił się Mikołaj, ponownie przyglądając się psu.

- Nie wiem, mi się wydaję, że do niego pasuje. - Wzruszył ramionami. - Czy mogę zobaczyć Rexa?

- W porządku, - weterynarz popatrzył na matkę chłopca i zgodził się. - Chodź, zaprowadzę cię.

Rex leżał na posłaniu. Na widok swojego przyjaciela zaczął powoli merdać ogonem, nie mogąc nawet się podnieść.

- Biedny Rex - chłopiec mocno przytulił psa - tak bardzo za tobą tęsknię, a ty wciąż jesteś chory. Wracaj do zdrowia, dobrze?

Pies wpatrywał się w swojego pana inteligentnymi oczami i kilkakrotnie polizał przytuloną do niego rękę.

- Już nie wróci, prawda?

- Przykro mi, młody. Ale ja nic nie mogę zrobić. Wiem, że nikt nigdy nie zastąpi Rexa, ale może wybierzesz sobie nowego przyjaciela? - Mikołaj starał się mówić jak najdelikatniej, przecież to było jeszcze dziecko. - Żebyś nie był taki samotny?

- Czy mogę zabrać Pirata ze sobą? Jest zabawny. Jest trochę podobny do Rexa.

- Możesz - uśmiechnął się mężczyzna. - Właśnie dziś został porzucony i potrzebuje nowego domu.

Chłopiec, wciąż cicho szlochając, podszedł do szczeniaka.

- Czy chcesz ze mną zamieszkać? Zaopiekuję się tobą.

Szczeniak radośnie merdał ogonem.

Mikołaj właśnie zamykał przychodnię, gdy otrzymał wiadomość na telefon. Zawierała podziękowania i zdjęcie.

Mały chłopiec spał, mocno przytulony do poduszki. Obok niego leżał skulony w kłębek szczeniak o imieniu Pirat...

Główne zdjęcie: pandda.one