Przydarzyła mi się bardzo ciekawa historia, ale nigdy nie sądziłam, że mnie to spotka.
Gdy byłam w ciąży z moim pierwszym dzieckiem, lekarze mówili, że to będzie dziewczynka. Bardzo czekałam na poród i chciałam jak najszybciej zobaczyć moją córeczkę. Podczas ciąży przytyłam o 20 kilogramów.
W każdym razie myślałam, że urodzę dziecko, a potem szybko schudnę.
Zaczęły się skurcze i zostałam skierowana na salę porodową, gdzie leżała ze mną bardzo miła kobieta, Natalia. Byłyśmy imienniczkami. Miała mniej więcej ten sam termin porodu co ja - 10 czerwca, ale minął już tydzień i lada dzień spodziewałyśmy się dzieci: USG wykazało u niej, że będzie chłopiec.
18 czerwca zaczęła mieć skurcze, tak silne, że cały szpital powinien był słyszeć jej krzyki, ale nikt nie przyszedł...
Wtedy ja, z moim ogromnym brzuchem, biegałam po całym szpitalu szukając pomocy. O ile można tak określić, gdyż nie było to łatwe.
W każdym razie udało mi się znaleźć pielęgniarki...
Szybko dotarły do naszej sali, ale stało się coś nieprzewidzianego: u mnie też zaczęły się intensywne skurcze.
Musiałyśmy rodzić razem. W tej samej sali porodowej.
Rano 19 czerwca nasze dzieci przyszły na świat, a my byłyśmy szczęśliwe, bo obie męczyłyśmy się przez noc.
Byłyśmy razem na sali poporodowej, rozmawiałyśmy i pomagałyśmy sobie nawzajem. Wypisano nas razem, pojechałyśmy różnymi samochodami, machając do siebie na pożegnanie.
No i proszę! Bezsenne noce, karmienia, spacery... Ciągłe zmęczenie i dużo szczęścia.
Na początku ciągle do siebie dzwoniłyśmy, potem wszystko się zmieniło... Z czasem prawie zapomniałam o Natalce, naszym porodzie i wszystkich naszych „sekretach” w szpitalu położniczym.
Moja córka dorosła i poszła do pierwszej klasy.
Na pierwszym zebraniu z rodzicami zobaczyłam ją, Natalię!
Okazało się, że nasze dzieci będą chodzić do tej samej klasy. Gdy moja córka była już w ostatniej klasie, opowiedziałam jej o naszej historii z Natalią.
Wtedy właśnie powiedziała mi, że od pół roku spotyka się z synem Natalii, Adamem, że są zakochani i biorą ślub...
Byłam zaskoczona! Adam był dobrze wychowany, ale oni chodzili jeszcze do szkoły! Córka mnie uspokoiła. Powiedziała, że minie kilka lat zanim się pobiorą.
Poszłam do Natalii i wszystko jej opowiedziałam. Ona też była zaskoczona. Płakałyśmy i śmiałyśmy się, wspominałyśmy dawne czasy i postanowiłyśmy nie przeszkadzać dzieciom. Niech się spotykają.
Po ukończeniu szkoły pojechali do innego miasta na studia, a na wakacje wracali do domu. Pewnego dnia ogłosili swoje zaręczyny. Mówili, że są razem szczęśliwi i nie mogą bez siebie żyć.
Pewnie nie bez powodu Adam próbował przytulić moją Ankę na oddziale położniczym, gdy kładłyśmy niemowlęta obok siebie.
Było wesele. Teraz, po 18 latach, jesteśmy spokrewnieni z rodziną Natalii.
Takie zbiegi okoliczności zdarzają się w życiu. Kto by pomyślał!
Główne zdjęcie: storyfox