Mój mąż chce przygarnąć swoją chorą babcię. Rzecz w tym, że wielu lekarzy potwierdziło, że ma bardzo poważną chorobę i nie da się jej już wyleczyć. Czasami majaczy i okresowo traci pamięć. 

Potem pamięć jej wraca. Wychodzi z domu i zapomina drogi powrotnej. Wtedy musimy jej szukać. Zachowuje się bardzo dziwnie, czasami wydaje niezrozumiałe dźwięki. Powiedziałam mężowi, że nie ma takiej opcji. Mamy małe dzieci, dwupokojowe mieszkanie, a babcia nie może z nami mieszkać.

Sęk w tym, że mojego męża wychowywała babcia, bo ojciec ciągle siedział w więzieniu, a matka piła. Ma siostrę, która mieszka z matką pijaczką w jednopokojowym mieszkaniu i brata, który wynajmuje mieszkanie. Mój mąż uważa, że to on powinien przygarnąć babcię. A babci nie można zostawić samej, bo może sobie zrobić krzywdę. 

Rozumiem, że sytuacja jest rozpaczliwa, ale nie mogę ryzykować życia mojego i moich dzieci. Ale mój mąż uważa, że to na nim spoczywa obowiązek przygarnięcia babci.

Mówiłam mu, że to moje mieszkania i ja decyduję, czy babcia może z nami zamieszkać, czy nie. Mąż był bardzo urażony, że wypomniałam mu, czyje to mieszkanie, spakował swoje rzeczy, powiedział, że się rozwodzimy i zamieszkał u babci. 

Naprawdę mam nadzieję, że się opamięta i wróci, bo nie chcę niszczyć naszej rodziny, ale nie mogę też narażać naszych dzieci. Chcę, żeby zrozumiał mój punkt widzenia i do nas wrócił. Wiele razy mówiłam, że stać nas na wynajęcie opiekunki dla babci. Nie mogę zrozumieć, dlaczego się nie zgadza.

Główne zdjęcie: youtube