Przez bardzo długi czas nie mogłam zajść w ciążę. Kiedy w końcu się udało, płakaliśmy z mężem ze szczęścia. Ale to nie był ostatni cud, który nas czekał. Kilka miesięcy później dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli bliźniaki. Nasze szczęście nie miało granic! Ale odpowiedzialność była jeszcze większa. Było jasne, że będziemy musieli pracować dwa razy ciężej.
Byłam gotowa na wszystkie trudności, ponieważ szczerze chciałam zostać mamą. Wychowaliśmy nasze dzieci w taki sposób, aby nigdy niczego im nie zabrakło. Wierzę, że udało nam się stworzyć warunki, aby nasz syn i córka mieli bajeczne dzieciństwo. Mieli wszystko, czego dusza mogła zapragnąć.
Córka chodziła do kilku korepetytorów i na tańce, bardzo lubiła języki obce. Syn kochał sport i uprawiał boks. Kiedy przyszedł czas na wybór uczelni, Kasia chciała iść na medycynę, a Krzyś chciał zostać dziennikarzem. Aby mu to ułatwić, wynajęliśmy mu jednopokojowe mieszkanie niedaleko uczelni. Z Kasią było łatwiej: mieszkała z nami aż do ukończenia studiów.
Nasze wysiłki nie poszły na marne. Zarówno córka, jak i syn pracują w swoim zawodzie i bardzo to lubią. Już dawno dorośli i mają własne rodziny. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek będziemy się o coś nie zgadzać. Okazuje się jednak, że wraz z mężem wychowaliśmy niewdzięczne dzieci.
Niewdzięczne dzieci
Rok temu zmarł mój mąż. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało, ponieważ właśnie skończył 60 lat. Mógł żyć jeszcze wiele lat, opiekować się wnukami i cieszyć się życiem. Ale los zdecydował inaczej. Od tamtej pory mieszkam sama w dwupokojowym mieszkaniu.
Zostałam wdową, a moje życie straciło sens. Przez ten rok bardzo podupadłam na zdrowiu, często chorowałam i praktycznie nie wychodziłam z domu. Z jednej rzeczy mogłam się cieszyć - moja córka zaszła w ciążę. Miałam nadzieję, że po zostaniu babcią będę mogła wrócić na właściwe tory. Ale moje dzieci zdają się myśleć inaczej.
Niedawno przyszły do mojego domu na poważną rozmowę. Moja córka i syn chcą umieścić mnie w domu opieki i sprzedać moje mieszkanie. Potrzebuję specjalnej opieki, a oni nie mogą mi jej zapewnić. I nie ma powodu, żebym mieszkała sama w tak dużym mieszkaniu, jak powiedziała moja córka. No co za miłe słowa!
Pomimo tego, że dzieci dobrze zarabiają, nie mają jeszcze własnego mieszkania. Chcą więc podzielić pieniądze z mieszkania po równo, aby wpłacić zaliczkę na nowe mieszkania dla swoich rodzin. A gdzie ja w tym wszystkim! Dawno nie byłam tak zszokowana jak tamtego dnia.
Miałam gulę w gardle, ale powiedziałam: "Nigdy nie myślałam, że jesteście mi coś winni. Ale po tym wszystkim, co twój ojciec i ja zrobiliśmy dla was, macie czelność wysyłać mnie do domu opieki? Dlaczego, u licha, miałabym sprzedać swoje mieszkanie i zamieszkać na odludziu? Nie chcę was widzieć!”.
Dzieci w milczeniu odeszły. Moje relacje z nimi uległy pogorszeniu. Nie wiem co mam robić, nie wiem co skłoniło ich do takich działań. Może po prostu wcześniej nie zauważyłam ich zachłanności. Czy to moja wina, że wyrośli na takich ludzi?
Główne zdjęcie: life