Studiuję, otrzymuję stypendium i pracuję w niepełnym wymiarze godzin. Piszę pracy zaliczeniowe. Jeśli udaje mi się napisać 3-4 prace zaliczeniowe w miesiącu, dostaję całkiem przyzwoite pieniądze. W weekendy udzielam korepetycji. Przygotowuję kandydatów na studia.
Zawsze dobrze się uczyłam. Lubiłam sprawiać radość rodzicom dobrymi ocenami. Nauka przychodzi mi z łatwością. W szkole brałam udział we wszelkiego rodzaju olimpiadach, od fizyki i matematyki po przedmioty humanistyczne.
Nauczyciele zawsze stawiali mnie jako przykład dla innych dzieci. Lubiłam zostawać po lekcjach, by pomagać kolegom i koleżankom z klasy. W liceum próbowałam swoich sił jako korepetytorka. W ten sposób zaczęłam zarabiać pieniądze.
Na studiach pisałam różnego rodzaju prace zaliczeniowe i dyplomowe. Oczywiście nie było to łatwe. Ale naprawdę lubię się uczyć i pomagać tym, którzy tego potrzebują. Nauczanie innych jest moim powołaniem. Pochłania mnie to całkowicie i jestem z tego zadowolona.
Jeżeli chodzi o mojego męża, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wydaje się, że poza telewizją i piwem nie interesuje go nic innego. Władysław zarabia mniej niż ja. Małżonek nie jest zainteresowany znalezieniem nowej pracy ani rozwojem. Jest całkiem zadowolony z tego, że to właśnie ja zaspokajam podstawowe potrzeby naszej rodziny.
Jeśli wcześniej nie aż tak bardzo przeszkadzała mi ta sytuacja, to teraz jestem w kompletnej rozpaczy. Po narodzinach dziecka zaczęło brakować pieniędzy. Podczas gdy jestem na zajęciach, mąż siedzi z córką.
Pracuje na nocną zmianę. Moja mama również pomaga nam z dzieckiem. Mieszka w sąsiednim bloku. Często nas odwiedza. Mama chętnie zajmuje się wnuczką. Nie nudzi się na emeryturze.
Uzgodniliśmy z Władysławem, że on zajmie się domem. Miałam spokojnie pracować, a w przerwach spędzać czas z córką. Mówiąc krótko, udało nam się ułożyć dobry plan dzielenia się obowiązkami domowymi. Jednak kiedy trzeba było zacząć sprzątać, prać i gotować, mój mąż się wycofał.
Wracam z uczelni i spędzam czas z córką. Kiedy dziecko śpi, zaczynam szybko pisać prace zaliczeniowe i dyplomowe. Będąc trochę zmęczona, zaczynam gotować dla całej rodziny. Znowu spędzam czas z córką. Potem wracam do pracy.
Do tego muszę zdążyć jeszcze odrobić lekcje i jakoś się uczyć. Zanim urodziło się dziecko, jakoś znajdowałam czas, żeby się wszystkim zająć. Jednak teraz mam wrażenie, że jestem na skraju wytrzymałości.
Obojętność mojego męża zrujnowała nasze małżeństwo
Nie potrafię szanować mojego męża, ponieważ mam na utrzymaniu całą rodzinę. Nawet patrzenie na niego jest obrzydliwe. Tyle razy próbowałam porozmawiać z mężem i jakoś rozwiązać ten problem. Ale to na nic. Na każdy mój argument ma wymówkę. Jego obojętność wszystko zniszczyła. Teraz nawet trudno mi uwierzyć, że kiedyś naprawdę kochałam tego mężczyznę.
Nie czuję się ani kochana, ani że jestem żoną i kobietą. Ciągle pracuję od rana do późnej nocy. Tyle że mojemu mężowi to nie przeszkadza. Nasz związek wisi na włosku.
Główne zdjęcie: life