Mój telefon zaraz wybuchnie, gdyż cały czas dzwoni do mnie matka oraz teściowa. Tematem każdej rozmowy jest to samo: „Wybacz mu, durniu, kobieta powinna być mądrzejsza, nie niszcz rodziny”. Patrzę teraz wstecz i zdaję sobie sprawę, że nie było czego niszczyć, gdyż nie było żadnej rodziny.
Wyszłam za mąż niewiele ponad rok temu. Miłość mnie zaślepiła, inaczej nie potrafię wyjaśnić, dlaczego nie dostrzegałam, że mój przyszły mąż jest kobieciarzem, a wolny czas wolał spędzać z przyjaciółmi. Mimo to wyszłam za mąż i zajęłam się domem.
Mój mąż nie brał w tym udziału, wszystkie obowiązki domowe należały do mnie, choć z pracy wracał wcześniej. Weekendy zazwyczaj spędzał osobno ode mnie. Jak twierdził, nawet wielka miłość może się zmienić, jeśli ludzie spędzają ze sobą zbyt dużo czasu. Mój mąż potrzebował odpoczynku.
Przytakiwałam, akceptując jego wyjaśnienia i szczerze wierząc, że ma rację. Sama jestem osobą dość zamkniętą w sobie, mam kilka przyjaciółek, ale nie widuję ich zbyt często, ponieważ każda z nich ma rodzinę i własne życie.
Moja mama i teściowa mówiły, że mąż ma rację, czasem mężczyźni potrzebują odpoczynku od swojej rodziny, tak to już jest. Ich życie wyglądało tak samo. Moja matka łączyła rolę gospodyni domowej z pracą zawodową, natomiast teściowa przez całe życie zajmowała się domem, wychowując syna i córkę.
Moje przyjaciółki natomiast twierdziły, że gdyby mój mąż mnie kochał, to chciałby spędzać czas ze swoją ukochaną, a nie uciekać do swoich przyjaciół przy pierwszej lepszej okazji. Jednak bardziej ufałam mamie i teściowej, ponieważ koleżanki były młode, a starsze pokolenie posiadało doświadczenie życiowe.
Dość szybko zaszłam w ciążę. Mój mąż przyjął tę wiadomość z radością, ale nie bardzo chciał świętować razem ze mną, ani nawet z rodzicami, tylko ze swoimi przyjaciółmi. Ale to też nie sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać dlaczego tak jest, zwłaszcza, że moja mama wraz z teściową mówiły, że to całkiem normalna reakcja.
- Nie masz pojęcia, jak on będzie świętował narodziny swojego dziecka. Twojego ojca na oddział położniczy przywieźli jego przyjaciele, wszyscy byli jeszcze pijani - przypomniała z uśmiechem moja matka.
Czułam się samotna, gdyż nawet w domu mój mąż wolał siedzieć przed komputerem lub w telefonie. Jednak kiedy próbowałam z nim o tym porozmawiać, zaczynał zrzędzić, że przecież jesteśmy razem w domu, więc co teraz mamy robić, cały czas trzymać się za ręce i nie odrywać od siebie wzroku?
Jakiś czas później teściowa dowiedziała się o tej sytuacji i upomniała mnie, mówiąc, że nie można wywierać tak dużej presji na mężczyzn, przecież oni inaczej wyrażają swoje emocje. Teraz czeka na niego trudny okres, gdyż niebawem będę na urlopie macierzyńskim, a on musi zapewnić byt swojej rodzinie. Pomyślałam, że ma rację.
Przez całą ciążę mój mąż spędził ze mną łącznie siedem wieczorów. Chodzi mi o te wieczory, kiedy rzeczywiście był ze mną, a nie gdzieś obok, zajmując się czymś innym. Po tym jak przeszłam na urlop macierzyński, mąż zaczął wracać do domu później, często był pijany. Tłumaczył, że w ten sposób odreagowuje stres, ponieważ musi teraz więcej pracować.
Gdy urodziłam, mąż nawet nie przyszedł na wypis. Nawet nie zadzwonił. Nie mogłam się też do niego dodzwonić, żeby powiedzieć mu, że urodziłam syna. Napisałam do niego sms-a. Do szpitala położniczego przyjechali moi rodzice, teściowie i znajomi. Wśród nich nie było mojego męża.
W domu teściowa powiedziała mi, że mój mąż teraz świętuje narodziny syna. Podobno chciał przyjść, ale był pijany, więc teściowa powiedziała mu, że nie ma co przychodzić w takim stanie. Powiedziała, że gdy wytrzeźwieje, to od razu przyjedzie. Trochę mi ulżyło, ponieważ nie wiedziałam czy wszystko jest z nim w porządku.
Ale mąż nie przyszedł ani następnego dnia, ani trzy dni później. Za to dostałam wiadomość na mediach społecznościowych od dziewczyny, która przedstawiła się jako siostra kogoś, kto myślał, że jest dziewczyną mojego męża. Na początku nie uwierzyłam w takie bzdury, ale przesłała mi zdjęcia, na których mój ukochany całuje się z jakąś dziewczyną w barze.
Dziewczyna napisała, że teraz spędzają razem czas w domku letniskowym przyjaciela mojego męża. Opowiedziała mi wszystko, gdyż nie może znieść mojego męża, wie, że miesza w głowie zarówno mi, jak i jej siostrze, ale rozmowa z nią jest bez sensu, więc postanowiła o wszystkim mi opowiedzieć.
Zapytałam ją dlaczego nie powiedziała mi o tym wcześniej, a ona odparła, że czekała aż urodzę, żeby nic się nie stało dziecku, gdyż kobiety w ciąży nie powinny się denerwować. Wysłała mi jeszcze kilka zdjęć, dzięki którym zrozumiałam, że jej siostra wrzuca je gdzieś na swoim profilu w mediach społecznościowych. Zdjęcia były bardzo wymowne.
Nagle wszystko zrozumiałam. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam? Czułam zapach perfum i widziałam, jak mój mąż ciągle pisze do kogoś smsy i rozmawia przez telefon na balkonie. Po prostu nie zastanawiałam się wtedy nad tym, myśląc, że nie będzie mnie okłamywał. Skąd miałam taką pewność? Nie mam pojęcia, po prostu go kochałam.
Tego samego dnia w mieszkaniu został wymieniony zamek. Mieszkaliśmy w mieszkaniu, które rodzice podarowali mi, gdy byłam na studiach, to spadek po ojcu. Mój mąż był zameldowany u swojej matki, więc nie mógł w żaden sposób dostać się do mieszkania.
Wrócił dwa dni później. Próbował otworzyć drzwi, pukał, dzwonił i krzyczał, a potem pojechał do swoich rodziców. Siedziałam, kołysząc dziecko i cały czas płacząc. Odebrałam telefon od teściowej, mówiąc, że składam pozew o rozwód i nie chcę mieć nic wspólnego z jej synem.
Teściowa przyjechała tego samego dnia, aby dowiedzieć się, co się stało. Wpuściłam ją dopiero wtedy, gdy byłam pewna, że jest sama. Pokazałam jej wszystkie wiadomości, zdjęcia, opowiedziałam o wszystkim. Na początku próbowała mnie przekonać, że to bzdura, że ktoś chce pokłócić nas z mężem, ale uważałam zupełnie inaczej.
Kiedy zorientowała się, że nie da się mnie przekonać do tego, teściowa zaczęła mówić, że mamy rodzinę i dziecko, i że jeśli mężczyzna zdradził, to nic wielkiego, przecież wrócił. Ale mnie to nie odpowiadało. Nie pozwolę nikomu na takie zachowanie w stosunku do mnie.
Grzecznie odprowadziłam teściową do wyjścia, mówiąc, że nie zmienię swojego zdania. Gdy znajdę czas, to pójdę złożyć pozew o rozwód. Od tamtej pory ciągle do mnie dzwonią. Moja matka również próbuje przekonać mnie, że wszystko może się zdarzyć, że muszę wybaczyć, ponieważ jesteśmy rodziną.
Nie chcę wybaczać mężczyźnie, który bawił się z inną kobietą, podczas gdy jego żona rodziła jego dziecko. Nie odpowiada mi podejście „mężczyzna może dobrze się bawić, nawet zdradzić, jednak liczy się to, że wrócił”.
Próbują mnie przekonać, żeby nie doprowadzać do rozpadu rodziny, ale czy my w ogóle mieliśmy rodzinę? Nie sądzę. W rodzinie tak się nie zachowują.
Główne zdjęcie: youtube