Wszystkie moje przyjaciółki mówiły, że to głupi pomysł i nie można tak często pomagać dorosłym dzieciom. Niemniej jednak czułam, że jest to konieczne. Kiedy córka poprosiła mnie, żebym przeprowadziła się do nich na tydzień i zaopiekowała się wnukiem, podczas gdy ona będzie się uczyła do egzaminów, zgodziłam się bez zastanowienia.
Okazało się, że potrzebna jest pomoc nie tylko przy wnuku, ale także potrzeba ogarniać dom. Jako że córka cały swój czas poświęcała na naukę, a zięć pracował 24 godziny na dobę, nie miał kto zajmować się obowiązkami domowymi. Zatrudnienie sprzątaczki nie wchodziło w grę, więc prowadzenie domu spadło również na moje barki.
Wydawało mi się, że tydzień szybko minie i pogodziłam się z tym, mimo że przez te wszystkie dni czułam się strasznie zmęczona. Wszystko byłoby w porządku, ale jeden tydzień zamienił się w dwa tygodnie, a potem wydłużył się do całego miesiąca.
Moja córka zaliczyła wszystkie egzaminy i zaczęła szukać pracy. Więc niania dla dwuletniego dziecka nadal była potrzebna. Nikt nie prosił mnie, żebym została dłużej. Ale po co to robić, skoro sama wszystko rozumiem? Widząc, że jestem potrzebna, zdecydowałam się zostać w domu córki. Mimo że nie zauważyłam wdzięczności z ich strony, a jedynie krzywe spojrzenia.
Z czasem młoda rodzina zaczęła robić mi wyrzuty, że wszystko robię źle. Jednak ani razu nikt nie powiedział mi wprost, żebym wróciła do swojego mieszkania. Nawiasem mówiąc, cieszyłabym się, gdybym to usłyszała. Mogłabym wrócić do wygodnego, spokojnego życia. Ale zamiast tego, by o siebie zadbać, nadal musiałam znosić takie traktowanie.
Pomimo tego, że muszę się poświęcać, cieszę się, że jestem potrzebna córce i zięciowi. Poza tym jestem niezmiernie szczęśliwa, że mogę spędzać tyle czasu z moim wnukiem! Mam nadzieję, że w końcu młoda rodzina będzie potrafiła docenić moje wysiłki i podziękować mi za wszystko, co dla nich robię.
Być może po prostu potrzebują więcej czasu, aby zdać sobie sprawę z tego, w jaki sposób mnie traktują... Byłabym okropną matką, gdybym nie dała im tego czasu.