Tak się złożyło, że kiedyś mieszkała z nami matka mojego męża. Jej najstarsza córka, Anya, oszukała matkę, sprzedając mieszkanie. Mój mąż i ja nie mogliśmy zostawić Tamary Michajłowej na ulicy.
W domu moja teściowa czuła się nieswojo. Bała się wyjść z pokoju, trzeba było ją prawie siłą wyciągać, żeby zjadła. Tamara Michajłowna to inteligentna, skromna kobieta, zawsze się z nią dogadywaliśmy. Więc osobiście nie widziałem żadnych problemów we wspólnym życiu. Ale ona czuła się nieswojo mieszkając z nami.
Nieustannie próbowała dać nam pieniądze ze swojej i tak małej emerytury:
- To za czynsz, mało ale weź to, - raz w miesiącu mama mojego męża wsuwała mi kopertę.
Ja odmawiałam. Wierzyłam, że matka mojego męża bardziej potrzebuje pieniędzy. Ponadto nie żyliśmy w biedzie. Z naszej strony nigdy nie było żadnych pretensji o opłatę za mieszkanie, czy kupowanie jedzenia. Myślę, że to chore brać pieniądze od tak bliskiego człowieka. Ponadto wychowała mojego męża i wychowała go na dobrego człowieka.
Ale Tamara Michajłowna nie mogła z tym się pogodzić:
- Nie jest mi wygodnie, że macie mnie na głowie. I że przeszkadzam wam, macie własną rodzinę.
Kiedy ja i mój mąż byliśmy w pracy, a moja córka w szkole, Tamara Michajłowna sprzątała przez całe dnie. Ona sama nie jest wielką zwolenniczką czystości, ale w ten sposób starała się nam podziękować. Ciągle prosiłam ją, żeby się nie przejmowała, ale to było bezcelowe.
Teściowa również nie mogła chodzić do toalety, gdy wszyscy byli w domu. Cierpiała do ostatniego momentu, a w jej wieku jest to nie do przyjęcia. Rozmowy i napomnienia prowadziły donikąd:
- Jestem gościem i odpowiednio się zachowuję. Nie możesz mi nic zarzucić - teściowa uparcie zaciskała usta.
Wtedy mój mąż i ja zdecydowaliśmy się na kupienie domu dla niej. Mieszkamy na przedmieściach, wokół nowych budynków - sektora prywatnego i kilku wiosek. W jednym z nich na sprzedaż był mały domek - pokój, kuchnia, łazienka.
Mały dom z paneli z zabudową na górze wyglądał całkiem uroczo.
Był wygodny, co jest ważne dla osoby w wieku emerytalnym - gaz, kanalizacja, ogrzewanie elektryczne i wodociąg. Działka o powierzchni 6 akrów z różnymi roślinami.
A cena była całkiem odpowiednia. Po konsultacji z matką mojego męża zapadła decyzja: kupujemy.
Część pieniędzy mieliśmy, resztę wzięliśmy w kredycie. Tamara Michajłowna była zachwycona przeprowadzką. W oczach miała łzy, zapytała:
- To dla mnie? To jest mój dom? Naprawdę? - Słysząc twierdzącą odpowiedź, rozpłakała się ze szczęścia.
Próbowała przytulić syna, przytulić mnie, ścisnąć wnuczkę. Nawet trochę podskoczyła z niecierpliwości. Przewieźliśmy jej rzeczy, Tamara Michajłowna obchodziła swoje gospodarstwo:
- Będą ogórki, posadzę je tam. Będzie dżem – pychota!
Udzieliła instrukcji, jak ustawić meble i resztę rzeczy. Wyszliśmy, otrzymawszy kolejną porcję podziękowań i zaproszenie do odwiedzin.
Dom został zapisany na męża.
- Żeby Anka nie przyszła zabrać swojej części. Tak będzie lepiej - zgodziła się Tamara Michajłowna.
Anya nie dowiedziała się o przeprowadzce swojej matki od razu, ale około sześć miesięcy później. Nabyte mieszkanie wydawało jej się niewystarczające i przyjechała do Tamary Michajłowej jako spadkobierczyni.
O ile zrozumiałam, początkowo Anya i jej syn planowali mieszkać z jej matką. Ale na szczęście wielkość domu nie pozwoliła im na to: jeśli pokój wielkości 15 metrów kwadratowych wystarczy dla jednej osoby, to dla trójki mieszkanie w takim domu jest zbyt problematyczne.
Serce matki nie trzyma urazy długo. Bez względu na to, jakie są dzieci, nadal je kochamy. Tamara Michajłowna cieszyła się z wizyt córki, która przywoziła wnuka. Anya przyjeżdżała do swojej matki, dopóki nie dowiedziała się, że dom do niej nie należy.
Zdając sobie sprawę, że nie ma nic do wzięcia i nic więcej nie dostanie od swojej matki, Anya zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Tamara Michajłowna pogrążyła się w pracach ogrodniczych: coś zasadziła, coś zebrała, wyrywała chwasty. Świeże powietrze poszło jej na dobre - emerytka rozkwitła.
W mojej historii nie ma dramatu ani arogancji. Musisz tylko traktować ludzi tak, jak chcesz, aby cię traktowali. Tamara Michajłowna przyjęła mnie - nigdy w życiu nie słyszałam od niej ani jednego złego słowa.
A kiedy nadeszła nasza kolej z mężem, aby odpłacić tej wspaniałej kobiecie za dobro, zrobiliśmy to. Oczywiście najlepiej jak potrafiliśmy.
Główne zdjęcie: kakao.im