Wyszłam za mąż z miłości. Ale o tym, że mąż we wszystkim słucha tylko matki, dowiedziałam się po ślubie. Przeprowadziliśmy się z Bogdanem do teściowej Beaty, bo ona sama na to nalegała. Mówiła, że to dla nas nowość, że chętnie nam pomoże odnaleźć się we wspólnym mieszkaniu i takie tam.

Chociaż miałam własne mieszkanie, postanowiłam się nie kłócić i zobaczyć, do czego to doprowadzi. Od tego wszystko się zaczęło. Najpierw teściowa zaprowadziła mnie do kuchni, powiedziała, gdzie co jest. A potem zaczęłyśmy razem gotować obiad. Beata chciała sprawdzić, co potrafię i do czego jestem zdolna.

Oczywiście, nie podobało jej się nic, co robiłam. Nawet ziemniaki obierałam nie tak, jak trzeba! Jako świeżo upieczona synowa nie oponowałam za bardzo. Słuchałam i robiłam, co mi kazano. A mój mąż najpierw przytulał mamę, potem mnie i mówił: "Ucz się wszystkiego od mamy, kochanie! Ona jest najlepsza!".

Na początku byłam zadowolona z tego, jak mój mąż traktował matkę. Był miły, uprzejmy i uważny. Nie każdy mężczyzna może się tym pochwalić. Jednak im dłużej mieszkałam pod jednym dachem z Bogdanem i teściową, tym szybciej chciałam wrócić do swojego mieszkania.

A skoro już o tym mowa. Beata zaproponowała mi wynajęcie mieszkania. Udało jej się już znaleźć lokatorów i uzgodnić koszty wynajmu. Wzięła też pieniądze. A ja musiałam słuchać, na co je wydała: "Wszystko pójdzie na dom, na rodzinę, zakupy. Przecież mnie znasz!”

Teściowa została babcią

Ale nawet to nie było najpoważniejszym problemem, który mnie czekał. Zaszłam w ciążę i urodziłam syna. Teściowa zabroniła mi długo przebywać na urlopie macierzyńskim. Powiedziała, że teraz potrzeba jeszcze więcej pieniędzy, a Bogdan nie jest w stanie sam wszystkiego uciągnąć. Poszłam do pracy, a dziecko zostawiłam z babcią Beatą.

Często zdarzało się, że widywałam syna tylko w weekendy. W tygodniu wychodziłam wcześnie rano i wracałam późnym wieczorem, kiedy już spał. Od najmłodszych lat dziecko było bardziej przywiązane do babci niż do mnie, swojej własnej matki. Pierwsze słowo "mama" skierował nie do mnie, ale do niej. To był dla mnie cios poniżej pasa.

Podzieliłam się moimi obawami z mężem. Ale on nie uznał tego za problem: "Wiesz, że mama chce nam pomóc. Powinniśmy być jej wdzięczni!". Ale jak mogę być wdzięczna kobiecie, która na moich oczach odbiera mi prawo do bycia matką?

Moja teściowa i ja od początku się nie dogadywałyśmy. Miałam wtedy klapki na oczach. Ale w pewnym momencie moja cierpliwość się skończyła. Zdałam sobie sprawę, że nie chcę żyć razem z Beatą i byłam gotowa opuścić męża, zabierając syna.

Przyznam szczerze, że mój plan dojrzewał przez kilka miesięcy. Oszczędzałam pieniądze, żeby mieć chociaż jakąś poduszkę bezpieczeństwa. Okłamałam teściową, że obcięli mi trochę pensję. Tak, kontrolowała wtedy, ile dostaję pieniędzy i zabierała większość na „rodzinne wydatki”.

I wtedy podjęłam decyzję. Spakowałam się, zabrałam syna i wróciłam do swojego mieszkania. Następnego dnia złożyłam pozew o rozwód.

Może źle zrobiłam. Ale teraz jestem pewna, że moje dziecko będzie dorastać w przyjaznym środowisku. Żałuję tylko, że zmarnowałam tyle czasu i pozwoliłam im mną manipulować.

Główne zdjęcie: life