Pewnego razu usłyszałam rozdzierający serce krzyk kruka. Myślałam, że coś się stało ptakowi lub że kot wlazł na drzewo. W międzyczasie kruk usiadł na parapecie i dalej krzyczał.
Pewnego razu zobaczyłam swojego małżonka zajmującego się dziwnym zajęciem. Wychodząc rano na podwórko, zobaczyłam mojego wiernego z grabiami w rękach. Misza machał nimi przy drzewie, próbując coś strącić, jak mi się wydawało.
- Co robisz? - zapytałam.
- Jak co? Demoluje krucze gniazdo. Znalazły miejsce na nocleg! - warknął mąż.
Zaczęłam się bać. Ogólnie nie wierzę w różnego rodzaju znaki, ale gdzieś słyszałam, że kategorycznie nie zaleca się niszczenia gniazd...
- Daj mi to! – zaczęłam krzyczeć na męża, biorąc grabie. - Zajmij się czymś innym!
- W porządku! - obraził się Misza. - Spróbuj tylko zacząć narzekać, że te ptaki cię denerwują! Nawet się nie ruszę! Nadejdzie czas, kiedy będziesz się bać chodzić po własnym podwórku...
Misza zostawił gniazdo kruka w spokoju. Szybko się pogodziliśmy, zapominając o porannej potyczce. Prognozy męża się nie sprawdziły. Kruki zachowywały się bardzo spokojnie, a czasem nawet jeden z ptaków żebrał o jedzenie.
Pewnego razu usłyszałam rozdzierający serce krzyk kruka. Myślałam, że coś się stało ptakowi lub że kot wlazł na drzewo. W międzyczasie kruk usiadł na parapecie i dalej krzyczał.
Postanowiłam wyjść na podwórko, żeby zobaczyć, co się stało. Widząc mnie, ptak wrzasnął jeszcze głośniej. Zaczął odlatywać, po czym wracał do mnie i krzyczał. Po jego zachowaniu zdałam sobie sprawę, że kruk gdzieś mnie prowadzi.
Moja ciekawość zwyciężyła. Postanowiłam pójść za nim. Kruk poleciał przed siebie, cały czas spoglądając na mnie. Wkrótce poleciał w stronę dużej, rozgałęzionej morwy w pobliżu opuszczonego domu.
- Pomocy! - usłyszałam cienki głos swojego sześcioletniego syna.
- Włodek?! Jak się tam dostałeś? - Przestraszyłam się, gdy zobaczyłam dziecko na samym szczycie drzewa. - Natychmiast złaź!
- Nie mogę! Boję się. Siedzę tu od rana. Wołam o pomoc, ale nikt nie słyszy. Tylko ten paskudny kruk lata i krzyczy!
- Nie jest paskudnym ptakiem, synu, a mądrym. To ten kruk mnie wezwał! - wyjaśniłam synowi.
Musiałam biec za mężem, żeby zdjąć dziecko z drzewa. Od tego czasu nasza rodzina ma inne podejście do kruków. Upewniliśmy się w tym, że ptaki są mądre i wdzięczne.
Główne zdjęcie: binokl.cc