„Dziwny szczur – siedzi, moknie i kołysze się” – pomyślała Kate, idąc chodnikiem podczas silnej ulewy. Dziewczyna spojrzała na ten dziwny szary kłębek, który prawie się nie ruszał i powoli znikał w rosnącej kałuży. Wyglądał jak zagubiona wyspa na burzliwym oceanie, a wtedy dziewczyna się zatrzymała. Przyglądając się uważnie, Kate nagle zdała sobie sprawę, że to nie był szczur...
Zabrała go ze sobą do domu, drżącego i milczącego. Było coś niesamowitego w tej pełnej zaufania ciszy – wydawało się, że rozmawiają w myślach. - Nie obrazisz mnie? - Nie... - Jesteś dobra, prawda? - Nie wiem. Ale już cię kocham... Tak zaczęła się ich niesamowita historia. Niesamowita - jak każde ratowanie życia, jak każda przyjaźń i każda miłość. Mały Bruce był jeszcze niewidomym nowonarodzonym kociakiem, z pępowiną przyczepioną do brzucha i żałosnym zaczątkiem przyszłego pięknego ogona.
Nawet po 2 tygodniach intensywnego karmienia strzykawką kot ważył zaledwie 100 gramów. Ale to już był kot, a nie szczur!
Wkrótce otworzył oczy - dwa malutkie stalowe jeziorka, co minutę pytające: "Jesteś tutaj?"
Należy powiedzieć, że zwierzak nie tylko oczy miał piękne. Jego umaszczenie o kolorze kawy z mlekiem sprawiało, że dziewczyna czuła nieodpartą potrzebę przyciskania go do buzi.
Bruce zasypał i budził się w ramionach Kate - każdego wieczoru i każdego ranka. Kociak zawsze witał Słońce wdzięcznym mruczeniem - nastrój dziewczyny poprawiał się na cały dzień. Przestała nawet pić kawę rano, żeby się obudzić! Czułą się świetnie.
Po kolejnych 9 tygodniach Bruce zaczął ważyć cały kilogram. Ten kilogram szczęścia uwielbiał siedzieć na szyi właścicielki i pomagać jej we wszystkim.
Potem całkowicie dorósł. Umaszczenie stało się trochę ciemniejsze. Ale to był i pozostaje najbardziej ukochany kot w życiu Kate! Dzięki deszczowi i Niebu za to spotkanie, które rozgrzało dwie dusze nieskończonym ciepłem...
Główne zdjęcie: be-smart.space