Całe szczęście, że mam dobrego męża. Ciężko pracowaliśmy razem przez długi czas, aby otworzyć biuro podróży. Teraz sytuacja jest nieco trudniejsza, ale kiedyś udało nam się zaoszczędzić przyzwoitą sumę pieniędzy i kupić dwa przytulne mieszkania - jedno dla nas, a drugie dla córki.
Po przemyśleniu wszystkich aspektów kupiliśmy mieszkanie dla naszego dziecka. Poczekaliśmy, aż córka skończy studia, znajdzie pierwszą stabilną pracę i wtedy przekazaliśmy jej w prezencie klucze od mieszkania. Dużo wtedy pracowaliśmy i ciągle podróżowaliśmy. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie miałam czasu dobrze przyjrzeć się jej ukochanemu. Bardzo szybko się oświadczył.
Spotkanie z zięciem
Córka była przeszczęśliwa, a jej ukochany wyglądał na przyzwoitego, dobrze wychowanego mężczyznę. Jedynie zarabiał niezbyt dużo - pracował w dziale logistyki w firmie budowlanej. Nie wiem, co dokładnie tam robił, ale zawsze zakładał koszulę i spodnie.
Ślub, pierwszy wnuk - niedługo urodzi się kolejne dziecko, wnuczka. W międzyczasie pomagaliśmy z mężem najlepiej jak potrafiliśmy, ponieważ córka była na urlopie macierzyńskim, a pensja zięcia nie starczała na wszystko.
Często więc pomagaliśmy finansowo bądź przywoziliśmy sprzęt z zagranicy. Kiedy termin porodu się zbliżał, córka zadzwoniła do mnie. Poprosiła mnie, żebym jej pomogła i zaopiekowała się wnukiem przez tydzień lub dwa, podczas gdy ona będzie w szpitalu.
Tuż przed tym przyszłam do nich, żeby się dowiedzieć jak funkcjonuje ich rodzina, czym karmić dziecko i co należy robić. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy okazało się, że będę musiała zajmować się nie tyle wnukiem, co jej mężem! Przynajmniej takie odniosłam wrażenie.
Relacje rodzinne i zasady panujące w domu
Mój zięć wychodzi do pracy o 8 rano. Powinna być już wtedy przygotowana wyprasowana, czysta odzież - koszula i spodnie. Na stole też wszystko powinno być gotowe: porządne śniadanie, świeżo zaparzona kawa i zapakowany obiad, który powinien być przygotowany wieczorem.
Co do posiłków: dania nie mogą się powtarzać! Posiłki muszą być urozmaicone, więc potrawy sprzed dwóch dni nie nadają się już do spożycia. Nie wspominając nawet o sprzątaniu, praniu i odrabianiu lekcji z wnukiem. W większości to są łatwe zadania, ale mimo wszystko wymagają czasu i cierpliwości. Podczas gdy córka tłumaczyła mi wszystko, zięć przyszedł z pracy, zobaczył mnie, wymamrotał coś i dodał pod nosem „przyjechała”. Żadnego „dzień dobry” bądź „jak Pani się miewa”.
Córka zrobiła przed powrotem męża szarlotkę i herbatę. Ale kiedy wrócił, od razu położył się na kanapie - tak bardzo był zmęczony. Nawet nie spojrzał na swojego syna, nie mówiąc już o zabawie z nim czy pomocy w nauce. Uważam, że nie powinno tak być, ale przemilczałam. Podjęłam decyzję, że będę pomagać w granicach rozsądku i nie będę pouczać córki. Zwłaszcza, że jest w ciąży. Nie jest to odpowiedni moment.
Związek karmiczny między mężczyzną a kobietą
Od następnego dnia zaczęłam im pomagać. Przyjechałam z samego rana, gdy zięć jeszcze spał. Przywiozłam z domu kilka bułeczek, które zrobiłam wieczorem. Postanowiłam, że nie będę grzebać w szafie z ubraniami - jest dorosłym mężczyzną, powinien wiedzieć, gdzie co leży.
Potem usłyszałam, że się obudził. Wszedł do kuchni, spojrzał na bułeczki i zapytał mnie, co to jest. Kiedy dowiedział się, że zrobiłam je wczoraj, odwrócił się i wyszedł. Jakiś czas później drzwi wejściowe się zatrzasnęły i do wieczora nie widziałam zięcia.
Miałam dużo do roboty: zrobiłam barszcz, poszłam na spacer z wnukiem, załadowałam pralkę, pozmywałam naczynia. Włożyłam bułeczki do słoika dla zięcia, żeby zabrał je ze sobą następnego dnia.
Wrócił i wyraził sprzeciw - nie chciał jeść bułeczek, które są z wczoraj. Zapytał również, dlaczego nie wyprałam mu koszuli. Nie wytrzymałam, więc pogroziłam mu palcem. Powiedziałam mu, że córka za bardzo go rozpieściła. Nie jestem służącą we własnym mieszkaniu (mieszkanie nadal należało do mnie). Zacisnął usta, nic nie powiedział i poszedł do swojego pokoju.
Następnego dnia poszedł do pracy, a wieczorem już nie wrócił. W nocy zadzwoniła do mnie córka, płacząc i pytając, dlaczego to zrobiłam. Zięć nie chce wracać, ponieważ powiedziałam, że to moje mieszkanie.
Zarzucono mi, że nie gotuję dla jej męża i pozwalam mu iść głodnym do pracy, do tego w brudnych ubraniach. Ponadto oskarżono mnie o zniszczenie jej szczęśliwego życia rodzinnego. Wolałabym być sama niż z takim dyktatorem!
Przypomniałam sobie słowa mojej przyjaciółki i postanowiłam opowiedzieć jej o tej sytuacji. Wzruszyła tylko ramionami i powiedziała, że to karmiczne relacje z mężczyznami. Moja córka powinna wyciągnąć wnioski, bez względu na to, jak trudne to będzie.
Serce mi krwawi, żal mi moich wnuków, ale mając takiego ojca nie będą miały szczęśliwego dzieciństwa. Myślę o tym, żeby wziąć urlop w pracy i pomóc córce. Czy uważasz, że postąpiłam słusznie?