Powszechny stereotyp, że matka musi poświęcić całe swoje życie dzieciom, nie wszystkim się podoba. Natalia, matka dwóch dorosłych córek, wcale nie przepada za tym stereotypem. Dlatego też zachowała się w nietypowy sposób przyjmując spadek po swojej siostrze...
Co się stało? Natalia wyszła za mąż w młodym wieku i urodziła dwie piękne córki. Jej mąż okazał się łajdakiem. Dwa lata po narodzinach młodszej córki, Lucyny, zniknął i nigdy więcej go nie widziano. Wychowanie dwójki dzieci było bardzo trudne, a jednak Natalia poświęciła wszystko dla córek. Niektórych problemów kobieta jednak nie zdołała rozwiązać.
Dzieci, gdy dorosły, nie miały własnych mieszkań. Rodzina mieszkała na wsi i mieli tylko mały domek i ogródek warzywny. Dziewczyny dorosły, wyszły za mąż i zaczęły wynajmować mieszkania.
Natalia pozostała sama, a nawet przeszła na emeryturę znacznie wcześniej ze względów zdrowotnych. Należy zauważyć, że miała chorą siostrę, Elę, która potrzebowała pomocy. Natalia przeprowadziła się więc do miasta, do mieszkania Eli. Na początku była zaskoczona tym, jak żyje jej siostra. Ela cieszyła się życiem.
Nie miała ani dzieci, ani męża, a wszystkie pieniądze wydawała tylko na siebie. Nawet własną siostrę traktowała dość lekceważąco: „Jeśli nie będziesz się mną opiekować, Natalka, zrobi to ktoś inny. Ale wtedy nie dostaniesz też mojego mieszkania...”.
Natalia była zaskoczona takim podejściem. Jednak im dłużej mieszkała z Elą, tym bardziej zaczęła podzielać jej poglądy. Wkrótce została sama, z ogromnym mieszkaniem w mieście i całkowicie innym podejściem do życia.
A co z dziećmi Natalii? Młode mężatki, przyzwyczajone do tego, że matka zawsze się poświęcała, miały nadzieję, że tym razem też tak będzie. Jedna z córek wzięła z mężem kredyt hipoteczny na mieszkanie i liczyła na to, że matka odda jej część ze sprzedaży mieszkania odziedziczonego po ciotce, dzięki czemu można będzie spłacić część kredytu.
Druga córka wkrótce miała urodzić trzecie dziecko, choć mieszkała z mężem w wynajętym mieszkaniu. Miała nadzieję kupić małe mieszkanie dla swojej rodziny za te same pieniądze ze sprzedaży.
Ogólnie rzecz biorąc, zawczasu o wszystkim zdecydowały. Tyle, że Natalia postanowiła nie sprzedawać mieszkania, tylko się do niego wprowadzić na stałe. Spodobało jej się życie w wielkim mieście.
Po raz pierwszy w życiu poczuła, że żyje WŁASNYM ŻYCIEM. I po raz pierwszy czuła się naprawdę szczęśliwa. Córki były jednak wściekłe na samolubną matkę, która zawsze się poświęcała, gdy były dziećmi.
Nawiasem mówiąc, nie pomagały jej w opiece nad ciotką i pojawiły się dopiero wtedy, gdy ona zmarła. Dlaczego przestała myśleć o swoich dzieciach i wnukach? Jak śmie żyć własnym życiem, ciesząc się życiem w mieście? Oczywiście przestały rozmawiać z matką. Samolubna matka czy niewdzięczne dzieci?
Natalię można zrozumieć, podobnie jak jej córki, które się przyzwyczaiły, że mama zawsze robiła dla nich wszystko. Natalia w końcu zdecydowała się żyć własnym życiem. Co byś zrobiła na miejscu Natalii?