-...Miesiąc temu, gdy oglądaliśmy wieczorem telewizję, nagle ktoś zadzwonił do drzwi! - opowiada sześćdziesięcioletnia Pani Klaudia.
Gdy otworzyliśmy, to zobaczyliśmy Martę, z dzieckiem i torbą. Pytam, córcia, dlaczego nie zadzwoniłaś, przecież spotkalibyśmy was! A ona do mnie: „Mamo, rozwodzę się, Aleksander ma inną kobietę. Czy możemy z Laurką zamieszkać u was?”.
...Pani Klaudia i jej mąż są emerytami i od ośmiu i pół roku, po ślubie córki, mieszkają razem w dwupokojowym mieszkaniu w stolicy. Jej córka Marta i jej mąż Aleksander przeprowadzili się do innego miasta wkrótce po ślubie, kupili tam mieszkanie, a dwa lata temu urodziło się dziecko - długo wyczekiwana córka.
- Gdy tylko urodziła się wnuczka, często do nich jeździłam, aby im pomóc! - opowiada Pani Klaudia. - Byłam tam chyba z pięć razy w ciągu dwóch lat, swatka również do nich jeździła... Wszystko było u nich w porządku! Od samego początku bardzo polubiłam mojego zięcia. Człowiek sukcesu, pracowity, ambitny! Kupił mieszkanie, utrzymywał rodzinę... I bardzo kochał swoje dziecko!
Marta przez przypadek o wszystkim się dowiedziała - natknęła się na laptopie na wiadomości z jego koleżanką. Wyglądało na to, że od dawna się spotykają. Marta zrobiła screenshot i wysłała go mężowi. Przyjechał samochodem z pracy, najpierw zaczął się tłumaczyć - źle to zrozumiałaś, musisz mnie zaufać. Potem próbował ją oskarżać - dlaczego grzebie w jego laptopie.
Marta nie krzyczała i nie usprawiedliwiała się, po prostu spakowała do torby zarówno swoje, jak i córki rzeczy. Następnie wezwała taksówkę, wzięła torbę z dzieckiem i pojechała na dworzec.
Od miesiąca Marta z córką mieszkają z rodzicami, natomiast Aleksander codziennie do niej dzwoni i pisze wiadomości. Przyznał się do winy, choć nie do końca, i próbuje przekonać żonę, by mu wybaczyła i dała jeszcze jedną szansę.
- Mówię do Marty - może zastanowisz się jeszcze raz? Wybaczysz mu ze względu na dziecko... Moja wnuczka ciągle biega po mieszkaniu i woła tatusia, szuka go, pokazuje na telefon - tatusiu, tatusiu. Serce mi pęka! Mówię do córki, wychowywanie dziecka w pojedynkę to nie jest łatwe zadanie! Nikt nie chce cudzego dziecka, będziesz zdana tylko na siebie. Będziesz musiała teraz rzucić pracę i poszukać czegoś w stolicy. Nie jest to łatwe zadanie po urlopie macierzyńskim, gdy masz małe dziecko!
Pani Kaludia współczuje córce - nie ma wątpliwości, że zięć znajdzie sobie kogoś w mgnieniu oka, czy to będzie ta kobieta, przez którą doszło do kłótni, czy inna, to nie ma znaczenia, mężczyzna i tak nie zostanie długo sam. Zwłaszcza pozytywny i rozwiedziony mężczyzna, który pracuje i ma nowy, drogi samochód.
Ale Marta nawet nie chce rozmawiać o tym, by spróbować wszystko od nowa. Złożyła pozew o rozwód, podział majątku i alimenty. Powiedziała, że nie może wybaczyć, nie będzie tego tolerować.
- Ale to nie wszystko! - wzdycha Pani Klaudia. - Tydzień temu dowiedzieliśmy się o tym, że Marta jest w ciąży. Zrobiła kilka testów, wszystkie pozytywne. Umówiła się na wizytę u lekarza, ale nie ma wątpliwości - spodziewa się dziecka. Okazuje się, że planowali drugie, zanim wszystko się wydarzyło... Cóż, powiedziałam do niej - dobrze, że tak się stało, zadzwoń do Aleksandra i powiadom go, niech przyjedzie po Ciebie i Laurkę. To nie jest już śmieszne. Powiedziała mi, że nie zamierza informować o tym Aleksandra aż do rozwodu! Dziecko to dziecko, ale rozwód to rozwód. Nie zamierza zmienić swojej decyzji!
Marta nie zamierza informować o tym męża, rodzicom również zabroniła to robić. Przynajmniej na razie. Bliżej porodu, być może, będzie musiała go poinformować, gdyż ojciec musi uznać dziecko.
- Zastanawiam się nad tym, by zadzwonić do zięcia i przekazać mu nowiny. - mówi Pani Klaudia. - Niech wie, że wkrótce znów będzie tatą....
Marta jest dorosła, czy jej matka powinna zostawić ją w spokoju i nie wtrącać się w jej życie? Pozwolić jej działać tak, jak sama zdecyduje? A może głupotą jest nie mówić mężowi o ciąży? Jeśli zdecydowała się urodzić dziecko, ojciec powinien o tym wiedzieć, aby mógł w jakiś sposób zaplanować swoje życie i podjąć decyzje...
Panią Klaudię można zrozumieć: mieszkanie w piątkę w małym dwupokojowym mieszkaniu, z rozwiedzioną córką i dwójką małych dzieci, nie jest zbyt przyjemne i komfortowe. Może naprawdę powinna zadzwonić do zięcia?
Główne zdjęcie: youtube