Ciekawska i bardzo głodna niedźwiedzica prawie straciła swoje życie. Przez ponad miesiąc błąkała się po lesie z plastikowym pojemnikiem na głowie.

Młode niedźwiedzi są wszystkożerne i strasznie ciekawskie. Czarna niedźwiedzica w lasach Florydy wtargnęła się do karmnika, który został zawieszony dla dzikich zwierząt - ale nie dla niej. Nie wiadomo, co tak zainteresowało drapieżnika: ludzie widzieli tylko rezultat jej nieostrożności. Głowa niedźwiedzicy znalazła się w plastikowym pojemniku, jakby w nietypowej obroży. W ten sposób została uchwycona na automatycznych kamerach Państwowej Komisji Ochrony Przyrody.

Wraz z nowym „dodatkiem”, na niedźwiedzicę czyhało kilka niebezpieczeństw. Po pierwsze, istniało ryzyko, że nie będzie w stanie zdobywać pożywienia. Po drugie, istniało ryzyko dezorientacji: zwierzę mogło gdzieś utknąć lub zginąć w konfrontacji z innym drapieżnikiem. Trzecie niebezpieczeństwo polegało na tym, że ciasna „obroża” raniła niedźwiedzicę. Rana mogła ulec zapaleniu... krótko mówiąc, niedźwiedzicę należało natychmiast ratować.

Biolodzy tropili drapieżnika przez trzy tygodnie. Ale ani kamery, ani pułapki w tym nie pomagały. Specjaliści mieli nadzieję, że uwolniła się od tego „dodatku” i ruszyła w stronę lasu, ale nie mogli odetchnąć z ulgą bez upewnienia się. W końcu niedźwiedzica pokazała się w obiektywie aparatu - ciekawskie zwierzę zawędrowało na podwórko domu. Pojemnik wciąż był na niej!

Biolodzy natychmiast udali się pod adres, gdzie po raz ostatni widziano niedźwiedzicę i udało im się ją złapać. Specjaliści uśpili niedźwiedzicę i zabrali się do pracy nad pojemnikiem. Na szczęście nie miała problemu z jedzeniem i piciem: po trzech tygodniach wędrówki nadal była w doskonałej kondycji. Co prawda ostre krawędzie pozostawiły jednak na jej pysku i szyi głęboką ranę, która zaczynała ulegać zapaleniu, ale nie stanowiła jeszcze poważnego zagrożenia.

Source: youtube.com

Karmnik został usunięty, ranę przemyto i opatrzono antybiotykami, a ciekawskiego drapieżnika pozostawiono pod obserwacją na kolejne 36 godzin. Musieli się upewnić, że nic mu nie grozi. Po półtorej doby biolodzy, ekolodzy i specjaliści od niedźwiedzi byli zgodni co do tego, że niedźwiedzica ma się dobrze i może wrócić do lasu. Została wypuszczona w rezerwacie przyrody w pobliżu miejsca, w którym została po raz pierwszy zauważona. Miejmy nadzieję, że niedźwiedzica dostała nauczkę i od tej pory będzie wtykać nos tylko w miejsca przeznaczone dla niedźwiedzi.

Główne zdjęcie: google.com