Nigdy nie wydawałam na siebie dużo pieniędzy. Kiedyś Michał zapytał mnie, czy chciałabym zajmować się tylko domem, na co nigdy bym się nie zgodziła. Uważam, że lepiej jest pracować za skromną pensję, niż zależeć od innej osoby. Mój mąż jest dokładnie taki sam. Czasami zdarzają się różne sytuacje w pracy, więc zgadzam się na nadgodziny w weekendy, żebyśmy mieli pieniądze. Jesteśmy partnerami i wspieramy się w trudnych sytuacjach.

Bez własnego mieszkania jest niezbyt łatwo, gdyż większą część pensji wydajemy na rachunki i czynsz. Nie chcemy robić remont w cudzym domu, ponieważ nie należy do nas. Z tego samego powodu nie chcemy mieć dzieci. Różnica między właścicielami jest ogromna. Wiele razy słyszałam, że wyrzucają cię z mieszkania z byle jakiego powodu - po prostu mają na to ochotę.

Nie ma żadnych gwarancji przy wynajmie mieszkania, ceny rosną, koszty wynajmu są coraz wyższe, przy czym będąc w takim wieku każdy chce mieć poczucie stabilności. Teściowie przez jakiś czas wynajmowali dwa jednopokojowe mieszkania. Na starość postanowili się zabezpieczyć, żeby mieć dodatkowy dochód.

Zdawaliśmy sobie sprawę, że emerytury są niskie w porównaniu z obecnymi cenami, więc nie prosiliśmy rodziców, żeby pozwolili nam mieszkać w jednym z tych mieszkań, dzięki czemu moglibyśmy zaoszczędzić. Poza tym teściowie przez większość swojego życia oszczędzali, aby niczego im nie brakowało na starość, a to zasługuje na szacunek.

Niedawno dowiedziałam się, że jedno z mieszkań nie jest już wynajmowane, gdyż teściowie zamierzają przepisać je na młodszą siostrę Michała. Nie rozumiem, dlaczego zachowują się tak niesprawiedliwie wobec własnego syna. Zarówno Michał, jak i jego siostra są pełnoprawnymi spadkobiercami, dlaczego nie podzielić spadku po równo? Jeśli rodzice zdecydowali, że ich córka jest godna tak hojnego prezentu, to dlaczego Michał został z niczym?”.

Ukochana córka

„Okazuje się, że córka ma wszystko, podczas gdy syn ledwo wiąże koniec z końcem, zarabiając najniższą krajową. Czy to sprawiedliwe? Czy tak zachowują się troskliwi rodzice? Podczas gdy córka będzie mieszkać we własnym mieszkaniu, my będziemy zmuszeni płacić co miesiąc obcym ludziom za mieszkanie bez remontu.

Michał wiedział, że się zdenerwuję, więc przez długi czas nie mówił mi o tym. Wzięliśmy już lodówkę na raty, ponieważ w tym mieszkaniu nie ma lodówki. Musieliśmy kupić szafę, ponieważ w mieszkaniu nie ma zbyt dużo mebli. Jeśli chodzi o rodziców męża, to nie spieszy im się, żeby nam pomóc. Moi krewni mieszkają na wsi, ale czasami przywożą artykuły spożywcze i pomagają nam w każdy możliwy sposób. Teściowie są wobec nas obojętni i uważają, że ze wszystkim poradzimy sobie sami.

Tyle że teściowie ciągle pytają, kiedy będą dzieci. Jesteśmy z Michałem małżeństwem od pięciu lat i nie myślimy jeszcze o dzieciach. Wygląda na to, że w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Nawiasem mówiąc, po części z ich winy nie jesteśmy w stanie zdecydować się na dziecko, mieszkając w takich warunkach.

Przykro mi, że teściowie traktują nas w ten sposób. Miałam odwagę wyrazić swoje przemyślenia na ten temat podczas rozmowy z teściową i szwagierką, a one powiedziały mi, że jestem samolubna i myślę tylko o pieniądzach. Od tamtej pory nie komunikuję się z nimi. Moje relacje z mężem również się zmieniły na gorsze. Jest zły, że wsadzam nos w nie swoje sprawy.

Nie rozumiem, dlaczego nie chce sam porozmawiać z rodzicami. Czyżby nie zauważa, że rodzice są wobec niego niesprawiedliwi? Być może nie chce wyjść na słabego, bo w ich rodzinie panuje patriarchat i syn wstydzi się poprosić własnych rodziców o cokolwiek. Syn zawsze pomaga rodzicom naprawić coś w ich domu, tyle że to młodsza siostra otrzymuje prezenty i miłość”.

Główne zdjęcie: youtube